W piątek wieczorem Żaba zlecił mi wymyślenie trasy (ok 40 km i w miarę blisko od KR i B-B). Posiedziałem trochę nad mapą i wybór padł na Beskid Mały. Jak się okazało prawie identyczną trasę przejechała niedawno ekipa z forum EMTB (Foxiu, Dezerter i Kartonier - relacja).
Spotkaliśmy się wszyscy (Kuba, Żaba, Rob i ja) w Krzeszowie przy delikatesach. Wycieczkę rozpoczęliśmy szlakiem czerwonym na Groń JP II. Szlak w większości jest podjeżdżalny ale w kilku miejscach trzeba dużo samozaparcia, żeby kręcić na młynku. Podjazd jest bardzo malowniczy. Mija się ładne polanki, a czasami pojawiają się widoki na Beskid Makowski.Przy schronisku pod Leskowcem uzupełniamy płyny i jedziemy dalej w kierunku Łamanej Skały. Szlak jest rewelacyjny. Obfituje w strome, krótkie podjazdy i szybkie równe zjazdy. Od czasu do czasu rozpościerają się widoki raz w jedną stronę (Beskid Żywiecki) innym razem w drugą (na północ).
Podczas odpoczynków zajadamy się borówkami. Jest ich mnóstwo i są doskonałe :) Przed Łamaną Skałą opuszczamy czerwony szlak i dalej jedziemy szlakiem zielonym w kierunku Ścieszków Gronia. Jazda jest bardzo przyjemna i urozmaicona bardzo fajnym singlem w okolicach Gibasów Gronia. Zjazd do Kocierza jest kamienisty i stromy - wymaga uwagi. W Kocierzu opuszczamy zielony szlak w poszukiwaniu sklepu z płynami. Po przejechaniu 3 km asfaltem znajdujemy "klimatyczną" spelunę. Wyglądamy jak kosmici wśród lokalesów (drwali i ich kobiet) popijających piwo i wódkę w strasznie zadymionej knajpie.
Po odpoczynku postanawiamy dostać się do czerwonego szlaku leśną drogą. Droga początkowo jest zbyt stroma do jazdy - prowadzimy. Później możemy już jechać. Do szlaku docieramy pomiędzy przeł. Kocierską, a Potrójną. Dalsza droga jest dość uciążliwa. Bardzo strome podjazdy/podejścia po luźnych kamieniach nie ułatwiają życia. W końcu mijamy Potrójną.
Szybki zjazd, podejście/podjazd i mijamy Łamaną Skałę. Po raz kolejny tego dnia zmieniamy szlak czerwony na zielony. Zjazd do Krzeszowa jest ciekawy i urozmaicony. W szybkim tempie dojeżdżamy do Krzeszowa gdzie przy delikatesach kończymy trasę.
Przejechaliśmy ok 40 km, pokonali ok 1400 m deniwelacji, spotkali dwa snejki i wypili po ok 6 litrów na głowę.
Więcej fotek w mojej galerii, track GPS na stronie BikeBrother'a
2 komentarze:
hmm, kiedy jakiś nowy wpis??
Hehehe! Muszę gdzieś się wybrać na rowerowanie to i wpis jakiś się pojawi :)
Prześlij komentarz