Sopotnia Wielka - Hala Miziowa - Rysianka - Romanka - Sopotnia Wielka
W czteroosobowym składzie (Kuba, Mirek, Żaba i ja)spotkaliśmy się w Sopotni Wielkiej przy wodospadzie. Początkowo (dla rozgrzewki) jechaliśmy asfaltem do Sopotni Kolonii. Później skręciliśmy na "spychaczówkę", która bardzo łagodnie wspinała się w kierunku zielonego szlaku. Po połączeniu z zielonym szlakiem trzeba było podprowadzić rowery (ok 100m) - było zbyt stromo i kamieniście. W końcu dojechaliśmy do szlaku czarnego, którym dalej zmierzaliśmy w kierunku Hali Miziowej. Na Hali zrobiliśmy dłuższą przerwę na herbatę i jedzenie. Po odpoczynku pojechaliśmy dalej głównym szlakiem beskidzkim na Rysiankę. Odcinek ten obfitował w błoto i dość strome odcinki podjazdowe. Kolejny odpoczynek zrobiliśmy na Rysiance. Dalsza część tripu przebiegała przez Romankę. Zjazd na Halę Pawlusią dostarczył sporo emocji - było bardzo ślisko i nie obyło się bez "gleby". Na Hali Pawlusiej pomyliliśmy trasę i trzeba było spory kawałek przejść przez łąki na przełaj. Dalsza część trasy przebiegała już bez niespodzianek. Zjazd z Romanki to REWELACYJNY singiel z dużą liczbą stabilnych kamieni i dropów. Coś wspaniałego. Bardzo chętnie tam wrócę :) Wycieczkę zakończyliśmy myjąc rowery w wodospadzie.
W czteroosobowym składzie (Kuba, Mirek, Żaba i ja)spotkaliśmy się w Sopotni Wielkiej przy wodospadzie. Początkowo (dla rozgrzewki) jechaliśmy asfaltem do Sopotni Kolonii. Później skręciliśmy na "spychaczówkę", która bardzo łagodnie wspinała się w kierunku zielonego szlaku. Po połączeniu z zielonym szlakiem trzeba było podprowadzić rowery (ok 100m) - było zbyt stromo i kamieniście. W końcu dojechaliśmy do szlaku czarnego, którym dalej zmierzaliśmy w kierunku Hali Miziowej. Na Hali zrobiliśmy dłuższą przerwę na herbatę i jedzenie. Po odpoczynku pojechaliśmy dalej głównym szlakiem beskidzkim na Rysiankę. Odcinek ten obfitował w błoto i dość strome odcinki podjazdowe. Kolejny odpoczynek zrobiliśmy na Rysiance. Dalsza część tripu przebiegała przez Romankę. Zjazd na Halę Pawlusią dostarczył sporo emocji - było bardzo ślisko i nie obyło się bez "gleby". Na Hali Pawlusiej pomyliliśmy trasę i trzeba było spory kawałek przejść przez łąki na przełaj. Dalsza część trasy przebiegała już bez niespodzianek. Zjazd z Romanki to REWELACYJNY singiel z dużą liczbą stabilnych kamieni i dropów. Coś wspaniałego. Bardzo chętnie tam wrócę :) Wycieczkę zakończyliśmy myjąc rowery w wodospadzie.
Więcej fotek w mojej galerii